I po raz kolejny piszę o zmęczeniu. Nie wiadomo dlaczego moje nogi w dniu dzisiejszym tak strasznie bolą. Nie biegałam dużo, większość dnia spędziłam przy biurku.
Dużo się dzieje w pracy, domu. Może tym razem zacznę od domu. Ka w tym roku do komunii, więc sporo zamieszania. No i własnie dzisiaj mieliśmy spotkanie organizacyjne. Prosto po pracy na spotkanie. A na spotkaniu "pitulenie" o pierodletach -wystroju kościoła, prezencie dla księdzia, wyborze kwiatów etc. Kasia tak etc.. hehehe. Po dwóch godzinach pit pitu wróciłam do domu, a wlaściwie po Flusia do teściowej, później po Ka na kółko szachowe. Dzien jak ostatnio wszytskie moje dni minął bardzo szybko. W pracy wielkie przedsiewzięcia organizacyjne w związku z eventem. Wiele nerwów, stresów, krzyków. Zakańczanie spraw, które dawno powinny być zakończone. W piątek przygotowanie Ka i Flusia (między innymi) do pokazu mody dziecięcej. Oj będzie się działo. Ale o tym co się działo napiszę w przyszłym tygodniu.
A teraz musze coś zjeść i może uda mi się nie zasnąć nad paragrafem 244 języka angielski.
Ha! Spotkania przedkomunijne... he he he. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńPracy - zazdroszczę... jak zwykle ;)
Ale to zasypianie przy angielskim... grzech po prostu. Może jakąś książkę Ci pożyczę? Pozdr.
pokaz powiadasz? a lista zamknięta?
OdpowiedzUsuńmoże ci dwie kobietki do kompletu podrzucić? obie chodzą jedna 10 miesięcy, druga 6 lat! ;)