czwartek, 24 lutego 2011

Kierat

Tylko kilka słów, bo padam na pysk. Odkąd zaczęłam nową pracę żyję jak w kieracie. To co się dzieje w pracy przerosło moje oczekiwania. Dzisiaj trzy spotkania w jednej godzinie - spotkanie z to be z W-wy, konferansjer na najbliższy event, dojazdówki do galerii.
A wcześniej dwu godzinna telekonferencja z centralą.A miałam błogo odpoczywać na stażu w centrali. Uff. najważniejsze ze reklamy do prasy poszły,spot do radia przygotowany. Jutro rollup na sobotnią galę biznesu i ulotki-reklamówki.
I tak wygląda mój dzień w pracy. Czyli ciągle coś...
A dom, o tym juz nie wspomnę. Zaniedbanie na całej lini. Muszę nadrobić zaległości w wekend.

piątek, 18 lutego 2011

Dziewczyna do wszystkiego

A moja kawa zbożowa to najprostsza w przygotowainiu kawa: łyżeczka no półtora kawy inki, zalanej 1/2 kubka wody a reszta 2% mleka. Mniam mniam. GOŻKA
A w pracy wciąż dużo się dzieje. Wciąż wielki chaos w związku z przekazywaniem obowiązków. I tak sobie myślę, że czasem ludzie chcą żeby im było lżej, żeby ktoś odciążył ich od wielu obowiązków, a jak przychodzi co do czego to czują się zagrożeni i opronie wszystko przekazują.
Cały następny tydzień na wyjeździe służbowym we Wrocku. Uff, mam nadzeję, że mój Pi to przeżyje. Jak na razie nie narzeka na moje zaniedbania obowiązków domowych.
Zaczynam czytać poradnik zamówiony przez Kasztelankę dla mnie w empiku "Dziewczyna do wszystkiego". Może coś mądrego w nim wyczytam. Mimo postanowień, że nie dam sobą manipulować (chodzi o pracę), że będę umieć powiedzieć "nie zgadzam się", "nie" (całkowity brak asertywności,a to tylko dlatego żeby być milusim) nie potrafię tego robić. Boję się, że będzie tak jak dawniej w pracy, wszyscy na głowę mi wejdą, nie docenią to co robię. Muszę od początku wziąć się w garść. Tak jak pisałam - najgorszy póki co jest chaos.
W domu jutro nadrabianie zaległości, a wieczorkiem wyjście do znajomych na big party. Fluś z Ka znów do babci.
I tak szybko uciekają dni, tygodnie. Już minęło 2 w nowej pracy. Dam radę. Muszę. A teraz w pióra, tzn spać karaluchy...

poniedziałek, 14 lutego 2011

Zaniedbanie i zapracowanie

Zaniedbałam się w pisaniu postów. A i nie tylko w pisaniu, ogólnie w wielu sprawach. Obowiązki bycia gospodynią domową, super mamą poszły w odstawkę. Dobrze, że daję radę obowiązkom małżeńskim. Choć z tym też róźnie bywa. A to wszystko za sprawą mojej nowej pracy i organizowanym w dniach 11-14 evencie. Event jak to event pracy co nie miara. Ale udało się. Super show z Centrum Sztuki Wokalnej, Super występy rzeszowskich akrobatów, Kevin Aiston bez większych wrażeń. Ale za to dzisiaj kolacja dla najsympatyczniejszych par w dechę. W tle muzyka na żywo. Super. I fakt , że od kilku dni po 12-14 godzin w pracy, to zmęczenia nie było.
A jutro hm. Muszę z Ka pojechać na pogotowie prześwietlić rekę - lekka kontuzja przy obronie piłki. Fluś znów śpi u babci, bo Pi w pracy.
Wekend, a właściwie niedziela minęła uroczo - na niewielkim wypadzie z rodzinką. Jest fajnie. Od 4-5 tygodni sielanka z PI. I chcę się tak żyć.
Kocham Cię życie...

piątek, 4 lutego 2011

Umowa w łapach

Udało się. Mam umowę, wynagrodzenie takie jak chciałam na początek. Karta stanowiskowa poszła do podpisu. Jestem pozytywnie nastawiona. Boję się jak szlag, ale wciąż powtarzam że dam radę. Ale jak to zazwyczaj bywa, gdy w domu kicha to w pracy ok, gdy w pracy ok to w domu zaczyna się chrzanić. A było już tak fajnie. Trzy tygodnie bez jęków, kłótni, podnoszenia glosu. Niestety mój mąż chyba nie potrafi żyć w sielance. Bo teraz to na bank ja nie zawaliłam. A o co poszło. A no o to, że chcialam zakupić sobie książkę, którą wyczaiłam w MPIK-u, kiedyś mając duuuuuuuuuuużżżżżżżzzoooo czasu. Fajny poradnik Dziewczyna do wszystkiego. Od trzech dni mówiłam ze sobie kupię taką książkę i co dzisiaj usłyszałam, gdy chciałam podjechać po nią, że niestety ale mam w głowie coś nie tak, po co ci taka książką itd. Oczywiście nie obeszło się bez tego, żeby Pi ominął temat moich zapałów do wszytskiego. I czar prysnął. Już zauważyłam że zaczyna się czepiać: że herbaty mu nie zrobiłam robiąc sobie kawę, że list przeczytałam ze skarbówki a nic mu nie powiedziałam co jest w nim napisane i że nie wie czy może przeczytać czy to jakaś tajemnica, że siedzę na necie (a robię to z tego powodu, ze dopiero dzisiaj załączają mi net w pracy, zresztą nie wiem jakto będzie z privem w pracy). I jak myślicie nie czepia się? Dlaczego tak robi? Moim zdaniem z zazdrości.
I już powoli odechciewa mi się wszystkiego. Na dodatek zaprosił sobie znajomych, najpierw na sobotę. Ok oburzylam sie że zrobił to bez mojej wiedzy i zgody, bo to ja bede musieć wszytsko przygotować. Dzisiaj spytałam o której przychodzą goście. A on na to że ustalili ze to będzie jednak niedziela. Gdzie w niedzielę mieliśmy jechać na narty. WRRRRRRRRRRR
Szlag mnie trafia. I nie mam racji...