niedziela, 10 października 2010

Jeszcze tydzień

W przyszłą niedzielę pewnie będę podeskcytowana pójściem do pracy. Tak tak. Pora wrócić do normalności. 18 października to właśnie ten dzień. Ale jeszcze tydzień leniuchowania. Leniuchowania od pracy. Nurtują mnie myśli jak to będzie. Co będę robić. Za co będę odpowiedzialna. A może zaproponują mi coś innego, lepsze stanowisko. Hm Jeszcze tydzień a się dowiem.
Wciąż jednak mam dystans do mojego dyrektora. Dlaczego tak zraniło mnie jego jedyne nietaktowne moim zdaniem zachowanie (reakcja na moją ciążę). A może to nie to zachowanie, a wkońcu dostrzeżenie jakim jest typem człowieka.
Na relacje między nim nie narzekam, atmosfera w dziale bardzo dobra. Ale jednak coś nie tak.
Wrócę to się okaże. Już niebawem.
....
A wekend minął bardzo fajnie. Choć jakiś smutek we mnie. Zaczynam dostrzegać wiele zależności w codziennym życiu. Zaczynam dostrzegać to co i jak się dzieje między mną a Pi. Ale staram się nie ragować wybuchowo. Myślę że lepszym rozwiązaniem jest wyciszenie się. Odpuściłam wiele spraw. Oby tak dalej. Oby nie kumulowalo się we mnie i kiedyś wybuchło.
Smutno jest mi wtedy gdy przez przypadek dowiaduję się o służbie Pi, gdy wiem że nie pomyślał o tym o co go prosiłam, smutno gdy dowiaduję się o jego już zaplanowanych wyjazdach, szkoleniach służbowych. Ale może tak ma być. Powinnam cieszyć się że on się realizuje zawodowo. Ale chyba jednak wkrada się tu moja zazdrość. No i smutek.
Ale mimo tych moich smutasów wekend byl fajny, a jeszcze fajniejsza złota jesień...

1 komentarz: