poniedziałek, 18 października 2010

Po 7 m-cach

odnaleźć się nie było łatwo. I mimo, że nic się nie zmieniło to jednak stres był.
Noc bez snu. A jak już się miało na sen to Olek budził. Pobudka okropność - 6:05. Szybki prysznic, śniadanie, droga do pracy w korkach. W firmie czekanie na dyrekcję. Spotkanie -3 h.
I wciąż jest tak samo. I moim zdaniem źle. Spotkanie trwające 3 godziny - nic nie wnoszące. No może coś. Wiem czym mam się zająć. I nie jest to zły temat. Choć na obecną chwilę nie mam pojęcia jak do tego podejść, jak ugryźć. Jutro bieżący temat kalendarze speronalizowane.
Praca na starym sprzęcie, ze starą ekipą. Hm . Może będzie dobrze. Może....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz