czwartek, 20 stycznia 2011

Kawa zbożowa

uwielbiam jej smak i zapach. Mogę ją pić na okrągło, podobno jak kawę prawdziwą. Ale to nie tylko dla degustacji ją piję. Dzisiaj ratowała mnie cały dzień w tym wielkim chaosie i pędzie. Co za dzień. Wyeksploatowałam się na zero. Mój bak jest empty. A no własnie, na angielskim było okropnie. Zero skupienia, myślenia i poprawności. Oj ktoś powinien mi za to niezłe manto sprawić. Ale zmęczenie wzięło górę. Już się cieszę na przyszły tydzień-cały wolny. I oby spadł śnieg. Już mamy w planach z Ka, by powspominać moje dzieciństwo -napakować worki sianem i na górki. Górki - do pobliskiego lasku. Ale Santa będzie mieć ubaw. Oby tylko było ten śnieg.
A dzisiaj też po raz enty udało mi się zauważyć, że nie warto dawać laskę marszałkowską osobom nieudolnym zarządczo. Od rana w jednym temacie, poprawianym czterokrotnie. Nieudolność, kalectwo.
A teraz pora na przeglądnięcie ofert. Wciąż szukam bardziej intratnego miejsca pracy.
No i kawa zbożowa i do łóżka.

2 komentarze:

  1. hmmmm kawa zbożowa...-wypiję jutro przed wycieczka do Ni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooo, może masz jakiś przepis na pyszną kawę zbożową. W sumie to żadna filozofia chyba, ale nigdy nie udaje mi się zrobić takiej jak w przedszkolu lub szpitalu - mają tam jakieś tajne mikstury czy co? ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń