sobota, 1 stycznia 2011

Podsumowanie 2010r.

Czy ten rok był dla mnie zły czy dobry? Ogólnie mówiąc nie był najgorszy, choć...

Styczeń - Kwiecień - czas ostatniego trymestru ciąży, czyli czas oczekiwań na powrót Pi i na nasze tak oczekiwane przez cztery lata maleństwo. Czas ciężkiej pracy. Pracowałam do kwietnia i w kwietniu urodziłam.
Był to dla mnie czas walki z samą sobą, ze swoimi myślami. O ile to było łez, nerwów z obawy o Pi, łez nad sobą jak mi to ciężko i źle. Dałam rady. :)
Maj - przyjazd Pi - wydawać by się mogło, że powinno być już super. Jednak było rozczarowanie zachowaniem Pi po powrocie. Cały czas był myślami nie o nas, ale o domie, jego wykańczaniu i przeprowadzce. Potrafił całe dnie tam spędzać a ja znów sama z dziećmi.
I znów nerwy, łzy, że mimo powrotu jestem sama ze wszystkim. Nie było łatwo. Dałam radę.:)
Czerwiec -Sieprień - chrzciny Flusia i znów wyjazd Pi w świat daleki. I chyba powinnam się była przyzywczaić do jego nieobcności. Niestety tak nie było. Tęsknota wielka. Samotność. Sama w wielkiej chacie z dwójką dzieci, bez pomocy rodziny. Tęsknota straszna, bo przecieć tylko miesiąc byliśmy razem (razem wieczorami, bo tak to cały czas na budowie). Wiele łez, błagań o powrót do nas, bo po co nam to wszystko. Przyszedł czas powrotu. Już było extra. Powitania na lotnisku, czułości. Już miał być do końca roku z nami. Dałam radę :)
Wrzesień - powrot Pi do pracy po 11 miesiącach bycia w świecie dalekim. I miało być już tak super, ale znów wyjazdy służbowe, bo w tych 11 miesiącach to 8 m-cy to wyjazdy służbowe. Dałam radę :)
Październik -Listopad - powrót do pracy - ciężko było. Przez 3 tygodnie stasznej walki z życiem, z obowiązakami, samą sobą. Dałam radę :)
Grudzień - zmiany w pracy. Co jest nowego zawsze rodzi bunt. Tak i ze mną było. Pisałam to wcześniej. Rozczarowanie. Ale teraz patrząc na to z perspektywy czasu wiem, że będzie dobrze.
Cały rok to walka z sobą, przede wszystkim z sobą. Bardzo się zmieniłam, nie powiem, że na lepsze. Dużo przemyśleń, dużo buntu, oczekiwań zmieniło moje podejście do życia. Wiem, że muszę robić coś dla siebie. Moje plany na 2011 rok? Postanowienia? ....

1 komentarz:

  1. myślę, że jesteś mądrą kobietą, a nie można nią zostać bez tych wszystkich łez, prób, zmagań i walki, nieustannej...zwłaszcza z sobą
    Kiedyś ktoś mi powiedział, że kobieta na starość ma szansę być wiedźmą, czyli tą co wie. Jesteś na najlepszej drodze :) głowa do góry...

    OdpowiedzUsuń