sobota, 11 grudnia 2010

Weekend

Chyba to już jest normą, że sobota to wyłącznie nadrabianie zaległości w sprzątaniu, praniu. Normalnie te moje metry mnie przerażają. Na dodatek Santa brudzi za dwóch.
A dzisiaj inaguracja prysznica. Wkońcu w jednej łazience został zamontowany. Ka miał niezły ubaw w myciu się . No choć raz poszedł się myć bez ciągłego powtarzania - idź się myć.
A jutro wyjazd po narty dla Ka. Może uda się je kupić. Sezon czas zacząć. Mam nadzieję, że nie zapomniałam jak się jeździ, no bo przecież w tamtym roku nie jeździłam z wiadomych powodów. Choć chyba nie ma przeciwskazań hehehe. No bo skoro pływac mozna to czemu nie zjeżdzać na nartach.

1 komentarz: