poniedziałek, 13 września 2010

Chciałoby się i co z tego

Czytając blogi innych - myślę - ludzie mają pasje, realizują się, robią to co kochają. PASJE I się zastanawiam, czy ja mam pasję, czy ja się realizuję, czy robię to co kocham? Hm. Tysiące pytań, brak odpowiedzi. W sumie jest odpowiedź - nie interesruje mnie nic szczególnego. Cały mój czas wypełniony jest czynnościami, które muszę wykonać. Rutyna.

Powinnam się cieszyć tym co mam. Mężem, dziećmi. Wydaje mi się, że w tej materii osiągnęłam wszystko co mogłam osiągnać :). Teraz pora zająć się sobą. Karierą. HAHA Hucznie zwał.
Postanowiłam zmienić pracę. Z dwóch głównych powodów.
Po pierwsze: brak możliwości rozwoju - constans na całego.
Po drugie: brak możliwości zwiększenia wynagrodzenia.
Dlatego pora zacząć szukać. Usłyszałam dzisiaj będąc w pracy i składając wnioski urlopowe, że 2 tys.netto na rękę (kobitka sobie tyle zażyczyła) to jakaś kosmiczna kwota. HAHA
Żeby nie zwariować idę na spacer. Biorę moich dwóch zbójów i idę się pozytywnie doładować.

PO SPACERZE..
Fajnie było: gaworzący szkrab w wózku,  "prawie młodzież" na rowerze.

Skąd tyle much, włażą mi na monitor. :)

... i się dowiedziałam, że nic nie robię by było dobrze. Bo od dwóch lat  niby mam sie uczyc angielskiego i tylko mam się uczyc, bo wciąż sie nie uczę, a to jest mi potrzebne po to by mieć lepszą pracę.
... i sie dowiedziałam, że kursy które mam i tak mi nic nie pomagają bo wciąż mam pracę mało płatną itd.
A jak powiedziałam że pójdę na kurs to...że i tak mi to nic nie da bo się nie mam zamiaru sama uczyć w domu. O rety.
Ale ten mój facet potrafi człowieka mobilizować, bo ponoć tak jest. Mówi mi to po to by mnie zmobilizować. Bo nic nie robię w tej kwesti bym miała lepszą pracę, tylko narzekam. Narzekam na wszystko i wciąż i ciągle..... No kurde mógłby dodać i stoi i sapie i dyszy i bucha uff, uff, uff.
No i co z tego, że naładowałam akumulatory. No i co z tego, że uśmiałam się z Kacpra jak grał w piłkę w pożyczonych od kolegi korkach o trzy numery (co cajmniej) za dużych.  I co z tego że poszłam do fryzjera by humor sobie polepszyć. Jak jedna rozmowa z najukochańszą, najbardziej ponoć wspierającą osobą ...i bańka prysła. Jak to można powiedzieć. Kurna poszło się ....

MOJE KOLEJNE POSTANOWIENIE
ZAPISAĆ SIĘ NA KURS ANGIELSKIEGO - chyba metodą Callana.
Nie wiem skąd kasa. W d...e to mam.

2 komentarze: