sobota, 11 września 2010

Dom, dzieci, mąż

wszystko na mojej głowie. Przebrnęliśmy wczoraj przez Flusia szczepienie. Był dzielny, dał radę. Po szczepieniu załatwianie spraw bieżących, banki, urzędy, punkty napraw.
Oczywiście później brak ochoty na to co powinno się mieć ochotę i bańka prysła. Uff. Ale faceci są ciężscy.
No i dzisiaj kwinta wisi. Nie dosyć, że pogoda pod psem to jeszcze nadąsany mąż. A ja osłabiona, leniwa. Trzeba zabrać się do jakiejś roboty, może się rozruszam. Co za dziwny okres w moim życiu, strasznie zrobiłam się leniwa, narzekająca, depresyjna. Zmęczenie.Hm. Ale czym? Robię to, co robi większość bab w moim wieku: obowiązki związane z bycia żoną, matką, gospodynią domową. O rety a jak dojdzie jeszcze firma. Aż strach pomyśleć. No cóż do roboty :)

1 komentarz:

  1. damy radę....
    to tylko przesilenie jesienne. potem będzie okres świąteczny, przesilenie wiosenne, lato i od tak nowa;)

    OdpowiedzUsuń