poniedziałek, 20 września 2010

Fajnie było..

Fajnie minął wczorajszy dzień. Szkoda że Fluś zakatarzony, lekko kaszlący i dzisiaj pewnie trzeba będzie pędzić do lekarza. Dla uspokojenia swoich obaw. Na spacerku w lesie znaleźliśmy troszke grzybów. Fajnie jest mieć lasek 50 metrów od domu. :)

Po obiadku pojechaliśmy do Turzy na obchody upamiętniające śmierć zamordowanych w 1944r. Była msza w lesie przy grobie celebrowana przez biskupa K.Górnego, orkiestra wojskowa, podhalańczycy. 
W Turzowskim lesie





Tablica obok pomnika

Trochę historii dla nas a przede wszystkim dla K. I zapamiętał że: w 1944r, że odkopano 5 ciał, że było aż 5 grobów na 12 metrów długich, 2 metry szerokich i 2 metry głębokich, a pierwsza warstwa pochowanych ludzi była już 70 cm pod ziemią. Okropność.
Pomnik ku czci poległym
Po tych uroczystościach pojechaliśmy do rodziców wspominać zabawę weselną. Przyjechał brat.
Ogólnie dzień pozytywnie.

A dzisiaj czuję teraz jakąś niepewność, mam nerwa, czy to jakieś obawy, lęki. Jak to jest? idziesz spać jest super, wstajesz jest źle. Wrrr.
Jutro z Olkiem do kontroli. Jeśli nie będzie gorączki. Siedzę z nim sama w domu. Śpi. Mam strasznego smutasa. P przyjechał z pracy, żebyśmy mieli czym jechać z Olkiem do lekarza. Ale po powrocie siedzę sama no w sumie z koleżanką ścierą, płynem do mycia okien no i Olkiem. Czuję się taka samotna. P wybył -nic nie mówiąc - pomagać przy wykopkach. W tym czasie ugotowałam obiad. O rety jak ja czuję się dzisiaj podle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz