wtorek, 28 września 2010

Licz na siebie

Po raz kolejny jestem przekonana o słuszności powiedzenia "umiesz liczyć, licz na siebie". Ale czemu tak właśnie ma być kiedy ma się męża. Małżeństwo to przecież m.in. dwoje ludzi żyjących dla siebie. A u mnie to chyba jest tak "Małżeństwo to mienie (celowo mienie a nie posiadanie) żony, bo: tak wypada, tak powinno być, by mężowi żyło się dobrze". Dlaczego to właśnie ja muszę się poświęcać. Wszystko toczy się wokół męża.
A skąd te wywody. Otóż. Każdy mój wyjazd na angielski otoczony jest problemami. Za każdym razem z pośpiechem. A bo P coś robi na ogrodzie, a bo P zapomina że mam angielski i udaje że nie ma dzieci którymi do samego wyjścia muszę się zająć, albo po prostu idzie do pracy i ma to daleko w d...
Nie no mam dosyć.
Tyle wysiłku muszę włożyć w te wyjazdy. Czy ja juz nie mam prawa do czegoś dla siebie?

1 komentarz:

  1. wysiłek sie opłaci! choćby był okupiony wieloma wyrzeczeniami i problemami ;)
    "na mnie nie licz, licz na kalkulatorze" TRZYMAM NADAL KCIUKI!

    OdpowiedzUsuń